Second handy... Znajdziesz tam wszystko i jeszcze trochę. Ciuszki mocno używane, ciuszki trochę używane, ciuszki całkiem nowe, firanki, pościele, książki, kosmetyki, szkatułki i inne pierdółki. Wszystko, ale zazwyczaj nie to, czego szukasz. Wychodzę na łowy z zamiarem upolowania koszuli, a wracam z torebką, paskiem i jeansami. Na dodatek w domu okazuję się, że potrzebna jest mi druga szafa. Gdyby nie "szmatlandy" świeciłaby pustkami, a tak to jest na odwrót. Żal cokolwiek wyrzucić, nawet to co za małe, czy za duże. Przecież kiedyś mogę schudnąć, albo przytyć ;). Siostra ma jeszcze lepszy argument na za duże ciuchy: "to będzie dobre, jak zajdę w ciążę". Można i tak, przecież kupujemy za pół darmo. Ponadto to, co kupimy jest unikalne, raczej nie zobaczymy w tym połowy miasta. Second handy mają też swoje minusy. Ciuch trzeba dokładnie obejrzeć, bo nawet nówka może mieć dziurę. No i nie wiem jak was, ale mnie niektóre ze szperających kobiet baaardzo irytują. Mimo wszystko uważam, że warto.
Dzisiaj chcę wam pokazać kilka z moich ulubionych zdobyczy.
Sukienka - Zara (sh)
Czółenka - Atmosphere (sh)
Sukienka - Atmosphere (sh), gorset - Loline (sh)
Obie rzeczy jeszcze z metką :). A wieszaki na drzwi z Lidla. Czasem się przydają.
Pozdrowienia!